ciepły deszcz w wigilię dnia morza, co zmywa zniszczony naskórek i perkoluje aż do głębi złamanego serca, które pęcznieje, rośnie, może nawet się zrasta. nawet teraz. nawet nie wiesz jak daleko od lądu są wyspy, które karmią mgłę resztkami swojej materii i pragną fal, tak jak fale pragną mojego dotyku. wilgotny wiatr plącze włosy, kiedy kartuję te wszystkie wyspy zapamiętale i namiętnie, i jakby od tego zależało moje życie. (to) zależy. może właśnie tędy droga. zawsze przecież w oczach miałam ocean.