karolina nocoń

18.8.22

chwytam w dłonie wiatr od wysp, wyspy pytają dlaczego, a ja odwracam wzrok w stronę okna, za którym ulewa nie pozwala płakać samotnie. jest we mnie tylko i wyłącznie woda, woda i wiatr, który napędza ostatnią podróż w stronę domu, który tkam z tlenu i wodoru, a spajam czarnym piaskiem ostatnich wysp; już się więcej nie spotkamy. wyprowadzam się tą samą drogą, którą wprowadzałam zmiany, i której zakręty zapomniały rozprostować kości, teraz bezruch dotyka nas aż do szpiku i łatwo powiedzieć, że trudniej zrobić. dlatego nie powiem nic.