karolina nocoń

26.7.22

pada deszcz, nareszcie, ze środka na zewnątrz i z powrotem, odblokowując pozatykane zastawki i nastawiając zastane kości, deszcz rozpuszcza skórę, kiedy myślę o swoim ciele w kontekście twoich dłoni. wracam z podróży zupełnie nie do siebie, kiedy dom drga pod uspokojoną już w międzyczasie powieką, ciało tańczy bezwolnie, a ja ukradkiem uśmiecham się patrząc sobie w oczy i próbując zgadnąć, o czym myślę. myślę przede wszystkim o sobie. tak jest lepiej. nawet w kontekście twoich dłoni.