karolina nocoń

8.2.22

płaczę tuż po, ponownie, i być może już zawsze. nigdy nie mów zawsze, ale zawsze mów, nie milknij, bo bez słów nikt cię nie znajdzie pod powierzchnią białego oceanu. uważaj, czego sobie życzysz, nawet jeśli życzysz sobie tylko uważności. drogi są odcięte, kończą się daleko stąd, gdzie kwitły jeszcze perspektywy, a ruch miał nieograniczony, organiczny potencjał. teraz bezruch przymarza do szyb, przyglądam się, ale wciąż nie widzę - wewnątrz czy na zewnątrz; wszystko jedno. robię krok w tył i uśmiecham się już tylko ustami, tam, gdzie natura morza przybiera konsystencję śniegu, a śnieg zamienia się w lód w pośpiechu, nie ma czasu. nie ma już czasu. zostało tylko miejsce.